Spływ kajakowy po Tanwi

Kategoria: Przybyłem, zobaczyłem, opowiem Opublikowano: niedziela, 09 wrzesień 2018 Super User Drukuj E-mail

Projekt "Przybyłem, zobaczyłem, opowiem" trwa. Jedna z uczestniczek dzieli się swoimi wspomnieniami z dwudniowego spływu kajakowego, podczas którego młodzież wędrowała śladami Józefa Piłsudskiego.

Dnia 8 sierpnia rozpoczął się spływ kajakowy po Tanwi. Był to jeden z ważniejszych punktów projektu. Dostarczył on wiele zabawy ale także i wiedzy z zakresu historii.    
Przed rozpoczęciem spływu odwiedziliśmy miejscowość Narol, w której to w 1901 r. Józef Piłsudski uciekał z Petersburskiego więzienia. Zapoznaliśmy się z tą historią przy pamiątkowej tablicy upamiętniającej to wydarzenie.Następnie udaliśmy się, na krótki spacer po parku krajobrazowym i leśnym rezerwacie przyrody. Podziwialiśmy tam progi skalne, które tworzyły malownicze wodospady wśród pięknego, tętniącego zielenią lasu.Po dodającym siły spacerze przyszedł czas na wysiłek. Udaliśmy się do małej miejscowości gdzie rozpoczęliśmy nasz wielogodzinny spływ. Pogoda była świetna.  Słońce grzało, woda chłodziła wraz z cieniem, który dawały pojawiające się od czasu do czasu drzewa. Odcinek Tanwi, którym płynęliśmy był bardzo kręty, dlatego musieliśmy się mieć na baczności, również dlatego, iż często w wodzie znajdowały się przeszkody w postaci większych kamieni, czy gałęzi, które trzeba było ominąć. Kamienie, gałęzie,  niezrozumienie z kolegami, zakręty do tego silny nurt rzeki, ta mieszanka nie raz powodowała, że kończyliśmy chwilowo zaklinowani w przybrzeżnych trawach czy płynęliśmy kajakiem tyłem. Te sytuacje, choć  czasami stresujące, sprawiały, że spływ stawałaś się co raz fajniejszy i bardziej interesujący, bowiem   nigdy  nie  było wiadomo  co  nas czeka za  kolejnym  zakrętem. Spływ wymagał wiele wysiłku jednakże otaczający nas spokój od hałasów zmechanizowanego świata dodawał sił do dalszego wiosłowania. Od czasu do czasu robiliśmy postoje, na których mogliśmy zanurzyć się w orzeźwiającej wodzie, rozprostować kości, bądź coś przekąsić, aby dodać sobie energii do dalszego podróżowania. 
Wieczorem dotarliśmy do Królów Starych, gdzie mieliśmy przewidziane miejsce do rozłożenia namiotów, zjedzenia posiłku i odpoczynku przed kolejnym dniem zmagań. Po wymienionych wcześniej czynnościach przyszedł czas na wspólne śpiewanie powstańczych piosenek, które niegdyś śpiewali żołnierze idący w bój za naszą ojczyznę. Następnie każdy miał trochę swobody. Niektórzy udali się do namiotów, inni rozmawiali, a jeszcze inni postanowili spędzić czas razem przy muzyce i śpiewaniu. Zabawa trwała do późna, gdyż nie często się zdarza nocowanie pod gołym niebem, a akurat była to piękna gwieździsta noc, podczas której można było zaobserwować wiele spadając gwiazd.
Pobudka była dosyć wcześnie, musieliśmy starannie wysuszyć i zapakować namioty, spakować się i wspólnie zjeść śniadanie. Kiedy wszystko było gotowe, a miejsce wysprzątane, rozpoczęliśmy kolejny dzień spływu. Sił było już trochę mniej. Dawał się we znaki poprzedni, pełen wysiłku dzień oraz nocne zabawy. Jednakże każdemu z większym , bądź mniejszym trudem udało się bezpiecznie dopłynąć do punktu końcowego naszego spływu - Harasiuk. Zapakowaliśmy cały sprzęt i zakończyliśmy  dwudniowy spływ, mimo zmęczenia, z uśmiechami na twarzach.

Urszula Sibiga

 

 

Odsłony: 3003